Monika Wolińska poprowadzi Requiem Wolfganga Amadeusza Mozarta na Festiwalu Mozartowskim w Warszawie
Serdecznie zapraszany na ten zawsze wyczekiwany przez publiczność Festiwalu Mozartowskiego koncert, który poprowadzi dyrygent Monika Wolińska – artystka, która aktualnie podbija serca melomanów w Stanach Zjednoczonych.
29 czerwca 2018 20:00 ( piątek )
Koncert | Kościół seminaryjny, ul. Krakowskie Przedmieście 52/54
Ewa Vesin sopran
Iryna Zhytynska mezzosopran
Krystian Adam Krzeszowiak tenor
Artur Janda bas-baryton
Zespół Wokalny Warszawskiej Opery Kameralnej
Krzysztof Kusiel-Moroz przygotowanie Zespołu Wokalnego
Zespół Instrumentów Dawnych Warszawskiej Opery Kameralnej„Musicae Antiquae Collegium Varsoviense”
Monika Wolińska dyrygent
Mozartowskie „Requiem”, to jedna z najbardziej owianych tajemnicą kompozycji w historii muzyki (kompozytor nie znał nazwiska osoby zamawiającej dzieło, a był nią – jak wiemy dzisiaj – muzyczny amator, hrabia Franz Walsegg, który zwykł zamawiać i przywłaszczać sobie cudze kompozycje), toteż przez wiele lat snuto rozliczne domysły na temat okoliczności tego zamówienia (jedną z najsłynniejszych interpretacji tego epizodu można odnaleźć w filmie „Amadeusz” Miloša Formana). Mozart, mimo zapłaty „z góry”, nie od razu przystąpił do pracy. Nie miał zresztą na to zbyt wiele czasu, bowiem równolegle tworzył opery: „Czarodziejski flet” i „Łaskawość Tytusa”. Gdy wreszcie zabrał się do komponowania mszy, podupadł na zdrowiu. Złożony chorobą, w ostatnich dniach swojego życia podyktował swojemu przyjacielowi, Franzowi Xaverowi Süssmayrowi kolejne frazy „Requiem”. Między jawą a gorączkową maligną komponował w przekonaniu, że to msza żałobna za jego duszę. Umarł 4 grudnia 1791 r. mając 35 lat, w trakcie dyktowania ósmego taktu przepięknej „Lacrimosy”. Süssmayr dokończył szkice przyjaciela. Oryginalne mozartowskie frazy: „Dies Irae”, „Confutatis” czy „Tuba mirum”, podobnie jak „Lacrimosa”, dowodzą dzisiaj geniuszu kompozytora. Natomiast demoniczne „Sanctus”, melancholijne „Benedictus” i dotykające romantycznej nuty „Agnus Dei” to już dzieło Süssmayra. Tutaj kontynuator osiągnął jednak poziom godny swego mistrza.